Michał Sobański – hrabia, filantrop z problemami

Dodano:
A przede wszystkim mój wieloletni kolega, także z piłkarskiego boiska i kortu tenisowego. Postać bardzo ciekawa, nietuzinkowa i wielce szlachetna. Niedawno miałem okazję pisać na innych łamach, jak to Michał Sobański wraz z Maciejem Radziwiłłem odnaleźli i sprowadzili do Polski bezcenne polskie malowidła, które krętymi ścieżkami dziejów znalazły się w Peru. W całą tą operację panowie zaangażowali swoje prywatne, poważne środki pieniężne i ogrom pracy własnej. Ową operację mogło przeprowadzić państwo za budżetowe pieniądze, ale po prostu nie  chciało, a zwłaszcza nie potrafiło, co specjalnie dziwi. Państwo potrafiło natomiast bardzo sprawnie wywłaszczyć Michała Sobańskiego z kamienicy przy ulicy Puławskiej w Warszawie.

Historia kamienicy z 1939 roku jest bardzo ciekawa. Pierwszym właścicielem był Jerzy hr. Łubieński – współpracownik szefa MSZ Józefa Becka, a potem jego brat Ludwik, adiutant gen. Władysława Sikorskiego i współpracownik gen Władysława Andersa, po wojnie zaś pracownik Radia Wolna Europa. Oczywiście za PRL kamienica została skomunalizowana, czyli – używając prostego języka – skradziona przez komunistyczne państwo. Dopiero W 2010 roku córki pierwszego właściciela, czyli pana hrabiego Łubieńskiego, odzyskały rodzinną kamienicę. Po trzech latach ową kamienicę zakupił od córek wspomniany Michał Sobański. Kupił, nie odzyskał. Czyli skorzystał z chronionego konstytucją prawa własności.

We własnej już kamienicy, zgodnie z prawem, właściciel podniósł (czyli urealnił) czynsze lokatorom komunalnym (przecież nie właścicielom) ale też pomagał im w otrzymaniu lokali socjalnych i je umeblował. Nie były podejmowane „pozaprawne czynności mające na celu wymuszenie na lokatorach wyprowadzkę, w tym nie stosowano wobec lokatorów gróźb ani przemocy", co potwierdziła słynna komisja wiceministra sprawiedliwości Sebastiana Kalety, dawniej wiceministra tego resortu Patryka Jakiego.

3 września 2019 rzeczona komisja do spraw reprywatyzacji nieruchomości warszawskich, uchyliła decyzję prezydenta miasta o zwrocie nieruchomości przy ul. Puławskiej ponieważ stwierdzono brak jednego dokumentu w archiwach, chociaż fakt jego złożenia widnieje w rejestrze. Chodzi o wniosek o przyznanie prawa własności czasowej do gruntu z 1949 r. Już dwa dni później ratusz wysłał wniosek do wydziału ksiąg wieczystych sądu, aby właścicieli wykreślić z księgi, a w ich miejsce wpisać urząd miasta. Jak widać werdykty komisji weryfikacyjnej, choć publicznie kontestowane przez PO i władze Warszawy, natychmiast są realizowane przez miejskich urzędników. Zawsze twierdziłem – wbrew powszechnej opinii i gorączce politycznego sporu – że obie konkurencyjne formacje dużo też łączy, że reprezentują inny, choć podobny model socjalizmu. Przykre.

Przykre tym bardziej, że przed laty wyrzucono Sobańskich z rodowej, neorenesansowej siedziby w Guzowie, pozwalając im zabrać jedną walizkę. Komuniści utworzyli w pałacu szkołę rolniczą, później wprowadziły się tam biura cukrowni, urządzono tam mieszkania dla pracowników, a na koniec doprowadzono do ruiny. Rodzina Michała po długich bojach zdołała odkupić (sic!) nieruchomość. Czyli zapłaciła paserowi za zwrot skradzionej nieruchomości. W majestacie prawa - takie rzeczy tylko w Polsce. Od niemal 20 lat trwa remont architektonicznej perełki, co jest możliwe jedynie dzięki niezwykłej determinacji Michała. Co więcej, nie ustaje on w działalności dobroczynnej i społecznej. Funduje w Guzowie lokalnym mieszkańcom… kościół parafialny. Nie słyszałem o podobnym przypadku po 1939 roku. Znając bardzo dobrze Michała Sobańskiego z determinacji i talentu na boisku i korcie, on nie odpuści. Znając jego poglądy nigdy nie pogodzi się z tym, że jego rodzina i on sam są permanentnie przez państwo polskie w jego różnych odmianach ustrojowych po prostu okradane. Wierzę też, że mimo kłód rzucanych przez bezmyślnych polityków i urzędników dalej będzie zajmował się działalnością filantropijną. Dziwicie się? Macie prawo, ale są jeszcze takie typy ludzkie. Powodzenia Michał.

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...